Sprawa “Charlie Hebdo”

“Bierność nie jest rozwiązaniem”, pod takim tytułem na łamach “Kultury Liberalnej” z 16 stycznia 2015 r. ukazał się komentarz Paula Gradvohla do sytuacji we Francji po tragicznych wydarzeniach z 7 stycznia.
Zarówno strzelanina w Paryżu, jak i powszechna mobilizacja Francuzów w odpowiedzi na tę tragedię są w powojennej Europie wydarzeniami o wyjątkowym znaczeniu. Celem zamachu nie byli jedynie Francuzi, a reakcja nie może ograniczać się do jednego kraju.
To sprawa całej Unii Europejskiej. To sprawa ogólnoeuropejska nie tylko dlatego, że Donald Tusk – z racji swojego stanowiska – wziął udział w paryskiej demonstracji w niedzielę 11 stycznia, wyrażając europejską solidarność moralną i polityczną. Po atakach zagrożone są porządek polityczny, bezpieczeństwo i państwowość, a odpowiedzi na te zagrożenia niełatwo ująć w wyraźne ramy.
Porządek polityczny
Obraźliwe karykatury nie wszędzie są akceptowane. Tak jest między innymi w Stanach Zjednoczonych, nie mówiąc już o innych części świata. Bluźnierstwo niekiedy uznaje się za przestępstwo, zaś rozmaite przekonania religijne chronione są przez wiele systemów prawnych. Francuskie czasopismo jezuickie „Études” wykazało się odwagą i śmiałą wizją, kiedy kilka dni temu przedrukowało antykatolickie karykatury „Charlie Hebdo”. Uzasadniając swoją decyzję, redakcja wyjaśniła, że niepokojące ataki nie mogą zachwiać postawami samokrytycznych ludzi wiary. Mieszkańcy Europy, nawet ci najbardziej wierzący, muszą być w stanie zaakceptować zróżnicowanie religijne i równe prawa swoich współobywateli. Oznacza to konieczność ograniczenia potencjalnej kontroli ze strony religii (jednej lub wielu) nad sferą publiczną oraz zagwarantowanie wolności jednostkowego wyboru. Wolność ta prowadzi niekiedy do odstępstw od wiary, konwersji religijnych czy nawet całkowitego porzucenia religii – nie wolno jednak pozwolić na próby ograniczania takich praktyk.